Meet the Rutherford's

Wystarczyła jeszcze chwila, chwila, jeszcze trochę i... Spuścił się z głośnym jękiem, nawet przez krótką chwile nie myśląc o żadnym wstydzie czy czymkolwiek innym. To był Markus i wiedział, że nie musi się przed nim wstydzić. I sama ta myśl była w jakiś sposób... wyzwalająca.
Oparł czoło o czoło Markusa i jeszcze przez chwilę ocierał się o niego dokładnie w ten sam sposób, starając się robić to w taki sposób, żeby dać Markusowi jak najwięcej, jak najlepiej, jak najprzyjemniej, jak...
- Markus... - Spróbował jakoś... wyjęczeć jego imię, zanim przesunął głowę na tyle, żeby pocałować żuchwę Markusa, a potem usta.

Markus

Jęknął chyba najgłośniej jak do tej pory, gdy Ira powiedział jego imię. To jak zabrzmiało jego imię, jak chłopak na niego spojrzał i zaczął go całować, to było tym czymś, co sprawiło, że doszedł w ich dłonie, już ubrudzone spermą chłopaka. Nie wstydził się tego, nie brzydził się tym, że ich nasienia się mieszają i brudzą ich palce, podbrzusza.
-Och Ira- był zdolny tylko tyle powiedzieć, zanim oddał pocałunek. Już wolniejszy, ale wciąż głęboki. Wolną dłoń znów wsunął w jego włosy, gładził jego głowę też spokojniej. Miał wrażenie, że czas się zatrzymał, że nie ma niczego więcej prócz ich, w tym pokoju, w tym łóżku.

Jeszcze przez krótką chwilę poruszał biodrami dokładnie w ten sam sposób, zanim wreszcie spowolnił ruchy, a potem przestał. Na krótki moment przerwał pocałunek, wypuścił ich z dłoni, a potem zacisnął ją na biodrze Markusa, jakby w ten sposób chciał się jakoś... podtrzymać. Bo miał wrażenie, że upadnie na Markusa, taki przez chwilę czuł się... miękki. Jakby mu kości zmiękły. Albo coś.
Jakoś ciężko było mu teraz wymyślać lepsze porównania.
Jeszcze przez chwilę po prostu zawisał nad Markusem, wracając do dzielenia z nim pocałunku, ale wreszcie zsunął się z Markusa, znad Markusa, żeby usiąść obok niego na łóżku. Ale cały czas go dotykał, kładąc dłoń na jego brzuchu.
- Trzeba iść pod prysznic - zauważył fakt dość oczywisty.

-To... Jak chcesz idź pierwszy? Obiecuję nie obrócić się na brzuch.- Markus jakoś wyciągnął się na łóżku, gdy Ira go doktykał. Przybrał jakąś pozę, która mówiła "dotykaj mnie". A przynajmniej taką miał nadzieję. -To... Było coś, to było ważne i chciałem.- powiedział o tym, co się między nimi wydarzyło. Chciał żeby Ira miał jakąś pewność, którą tym samym sam potrzebował, skoro powiedział to na głos. To nie tak, że znów są ze sobą i zrobił to z nim, bo... Tak wypada, gdy się wraca? To dla niego nie było płytkie i miał nadzieję, że Ira to rozumie.

- Możemy iść... wiesz, razem? Widziałem cię nago - dodał, zerkając nieco w dół, żeby jakoś tym podkreślić, że no... widział nawet teraz. I dotykał. Też nawet teraz. Więc dodanie do tego wody i mydła niewiele zmieni? Tak myślał. - Wiesz... oszczędność wody. Będziemy... eco... - Tak, to zdecydowanie były teraz super cenne argumenty. Ale jednak argumenty...?
- Ja też - zapewnił, bo wiedział, że czasem powiedzenie takich rzeczy jest ważne. Chciał, żeby Markus miał co do tego pewność, dlatego pochylił się, żeby krótko go cmoknąć.

-A co na to Marsh? Albo Charlie?- zapytał o współlokatorów Iry. Nie wiedział, o której dziewczyna może wrócić od chłopaka, ale za to wiedział, że chyba jednak nie chciał, by takim go poznała. -Ale pewnie, chodźmy.- Mimo wszystko po locie nie wziął prysznica, więc wiedział, że go po prostu potrzebuje. Na zapewnienie chłopaka uśmiechnął się, to zapewnienie było dla niego ważne, więc poczuł jakąś ulgę. Po drobnym cmoknięciu usiadł na łóżku i nie bardzo wiedział, czy ma się ubrać? Czy ma choć koszulkę założyć. Czekał więc jak to widzi Ira.

[klik - uważam, że ta koszula jest sweet. Sama bym taką założyła xd]

- Chrissie - poprawił Markusa. - Wróci dopiero jutro, a poza tym to wiesz, widziała już coś takiego jak penis... Nie zgorszyłbyś jej - zażartował, bo oczywiście ta bzdura nie była niczym więcej niż żartem. - Ale ta, masz rację. Lepiej, żeby Marsh nie wpadł w kompleksy... - To też nie było niczym więcej niż głupim gadaniem. I tak nie planował tego, żeby ryzykować chodzeniem z gołym tyłkiem po domu. Ale wolał obracać to w żart.
- Załóż na siebie to, co wczoraj? Wiesz, spodnie. - Nie było raczej sensu zakładania nic więcej. I tak to zdejmą. - Dam ci czyste ubrania. - Nosili podobny rozmiar, więc nie będzie z tym problemu. Znajdzie coś, co Markus mógłby założyć i nie będzie się to gryzło z jego... gustem.
Sam podniósł się z łóżka, żeby stanąć obok. I chyba dopiero po tym poczuł się tak... odkryty. W końcu wcześniej jakoś... nie stawał przed Markusem całkiem nagi i to idealnie widoczny w porannym świetle. Ale nie uciekał czy cokolwiek, bo sam tego chciał, ale jedynie sięgnął po bieliznę, która wylądowała na podłodze przy łóżku. - Wrzucisz żel do szuflady? - poprosił, bo nie chciał, żeby przypadkiem zawartość wylądowała na pościeli. Ciężko się go czyściło.

-Jasne, schowam- skinął głową i sięgnął po lubrykant. Trochę się dziwnie z tym czuł, bo... Dla Iry to było takie naturalne? A przecież Markus nigdy nie chował jego żelu do szuflady. Albo po prostu Markus coś czuł więcej niż powinien. -Och, palisz- odezwał się widząc w szufladzie papierosy i... -Och, och.- nie wiedział co ma powiedzieć, bo w szufladzie były gumki, jedne w pudełku, drugie poza i widać było, że z trzech zostały dwie, obok leżało dildo.
Może dla Iry pewne rzeczy były naturalne, bo... Nie pierwszą osobą jest Markus, który wrzuca lubrykant do jego szuflady? 
Byli przecież na przerwie, mieli przerwę, nie rozmawiali, więc... Markus nie miał nic do mówienia. -Jasne, wypiorę przed oddaniem,-Pewne jego cechy się nie zmieniały.

Obejrzał się przez ramię, słysząc to powtarzające się och. I może powinien zawstydzić się raczej trochę wcześniej, a może po prostu z innego powodu, bo przecież właśnie stał przed Markusem nagi, naciągając gacie na tyłek, a jednak zaczerwienił się dopiero teraz, uświadamiając sobie to, co właściwie zrobił. Po prostu... Chyba tak bardzo udawał bardziej wyluzowanego niż naprawdę był, że w tym swoim luzie zapomniał o niektórych... rzeczach.
- To nie... Wiesz, to nie żadne... podchody... czy coś... - zaczął się tłumaczyć jak ten głupek, kiedy już naciągnął bokserki na te swoje zgrabne cztery litery. Po prostu nie chciał, żeby Markus pomyślał, że w ten... pokrętny sposób sugeruje mu, że chciałby, żeby... używali czegokolwiek, co ten tam znalazł. - Zapomniałem o tym - przyznał i przesunął się po karku, czując się nieco głupio.

-Ale masz użytą prezerwatywę.- odezwał się i spojrzał na niego z płomiennym rumieńcem. -W sensie, możesz mieć... W końcu... Mieliśmy przerwę, nie rozmawialiśmy, mogłeś... Po prostu to twoja szuflada.- odchrząknął próbując jakoś zamaskować te zażenowanie samym sobą.
Szybko założył spodnie na tyłek i nie wiedział co ze sobą począć. -Nooo to możemy iść, nie?- Prysznic się przyda.

- Ja nie... Z nikim niczego nie robiłem... - zaznaczył od razu, ale nie czuł się urażony tym, co Markus sugerował. To w końcu samo nasuwało się na myśl i gdyby znalazł coś podobnego przy łóżku Markusa, też pewnie od razu pomyślałby o udziale osoby trzeciej. - Ja po prostu... ćwiczyłem... - powiedział, czując się przy tym głupio, jak głupio to brzmiało. A brzmiało bardzo głupio. - Na samym sobie - dodał jednak, żeby nie było żadnych wątpliwości. - Chciałem się... oswoić z niektórymi rzeczami... - Wiedział, że z każdym kolejnym słowem tylko coraz bardziej się pogrąża.
No ale to nic dziwnego skoro właśnie w nieco odmiennych słowach mówił "wsadziłem sobie didlo w tyłek, żeby wiedzieć, jak to jest, kiedy będziesz mnie bzykać".
Żenujące.
Dlatego jakoś sam też odchrząknął, powtarzając to za Markusem.
- Tak, jasne, idziemy - zgodził się z Markusem.

-A..- No to już zmieniało postać rzeczy i Markus znów się zawstydził. Tym razem zarzucał sobie, że źle ocenił sytuację i Irę. -A... Kiedyś pokażesz?- zapytał i to pytanie znów było z tych  nieprzemyślanych. -Chodźmy, ja się już nie odzywam.- nawet położył palce na swoich ustach, które było jeszcze czuć ich spermą. 
To... Nie było obrzydliwe, ale chciał już żadnych większych kontekstów, czy mniejszych nie mieć, a tu wychodziło, że jednak je ma...

Jakoś... po prostu jakoś zgłupiał przez całą tę sytuację na tyle, że po prostu rzucił tak, jasne. Po prostu... No, po prostu. Nic mądrzejszego nie przychodziło mu aktualnie do głowy. Dlatego przez dłuższą chwilę gapił się głupio na Markusa, zanim wreszcie zgodził się z tym, że tak, powinni pójść do łazienki. To było najlepsze wyjście.
Do łazienki nie było daleko, Łasica najwyraźniej nadal spał, więc mieli jeszcze chwilę dla siebie. Łazienka nie była duża, ale mieli wannę z prysznicem i na tyle chude tyłki, że po zaciągnięciu zasłonki i nakierowaniu słuchawki prysznica spokojnie mogli się pomieścić i wziąć prysznic.
To mogło być żenujące, ale jednak jakoś... nie czuł się zażenowany. Może byłoby inaczej, gdyby nie to, co robili wcześniej.

-Umyjesz mi plecy?- zapytał, bo jakoś... Lubił jego dotyk i po prostu byłoby miło czuć go dłużej? -Ja też będę mógł ci umyć, później. - zapewnił go, oczywiście jeżeli Ira będzie chciał. Skupienie się na tu i teraz pomagało odciągać pewne myśli i wyobrażenia. -Macie tutaj miło, w sensie ten dom, wydaje się być taki wasz. - Markus nie oszukiwał, ani nie wybielał tego co widzi. Było tak... Rockowo i tak... Widać, że młode osoby tu mieszkają. Najważniejsze, że oni się tu czuli dobrze.

Potaknął, zanim zabrał się za mycie pleców Markusa. Początkowo używał myjki, ale później ograniczył się do samych dłoni. Tak chyba było dobrze.
- O tak, a do tego czuć tu kobiecą rękę... Nie wiem, co byśmy zrobili bez Łasicy... - zażartował, no ale czy nie miał trochę racji? Nawet tę dziwną prysznicową zasłonkę w kwiaty zawiesił tu Marsh. Czasem miał wrażenie, że zaproponował, żeby to Chrissie z nimi zamieszkała, żeby miał na kogo zrzucać swoje dziwne wybory modowe... - Czynsz jest tu za grosze i wszyscy mają gdzieś, co robimy, więc ta, jest cool - podsumował, namydlając skórę Markusa pod łopatkami.

-Łasica, cóż, no jest miły- i pewnie padłby trupem, gdyby to usłyszał - może wiesz, może on... W Niemczech widziałem transów, może on kimś takim jest?- nie mówił tego oceniająco, po prostu raczej starał się zrozumieć o co może chodzić i dlaczego. -a macie się tu bezpiecznie?- ta kwestia już była tym, co Markusa bardziej martwiło. O wiele bardziej niż jakiś drobny kurz, czy plama. Chciał, żeby Ira był bezpieczny. 
Poddawał się przy tym jego dłoniom i pozwalał, by woda spływała po plecach na pośladki.

Na moment przestał myć plecy Markusa, chyba będąc w zbyt wielkim szoku przez to, co ten powiedział. Może Markus wydalił część mózgu razem ze spermą, bo jego inteligencja siedziała w plemnikach? To by tłumaczyło gadanie takich bzdur.
Marsh. I miły.
Ta, to było tak samo realne, jak to, że Ira kocha fizykę.
- Nie, on jest chyba zwyczajnie stuknięty - podsumował, wracając do mycia pleców Markusa. Transco? Że chciałby być kobietą? Nosić się jak kobieta? Diabli go wiedzą, bo mu siedzi w głowie. Tyle dobrego, że PMSa by mu nie dorobili.
- Nikt nas nie okradł ani nic, więc ta, raczej tak. - Nie, żeby było szczególnie co kraść. Poza instrumentami.

Obejrzał się na niego przez ramię;- Wiesz, że ja mu nic nie powiem?- zaśmiał się, jakby to miało przekonać Irę to powiedzenia czegoś miłego o Marshu. Może jednak oni mieli ten rodzaj przyjaźni, gdzie o dobrych rzeczach się nie mówi? -A ktoś zaczepia, albo coś?- zapytał, bo przecież werbalna przemoc to też jest przemoc. Także chciał mieć pewność, że w każdym aspekcie jest dobrze. A w razie co..  mieć argument, by namawiać chłopaka do powrotu. Naprawić to, co ojciec pozwolił się rozpaść.

- Och, to możesz mu powiedzieć. - Nie byłoby to zresztą stwierdzenie, które jakkolwiek by go zaskoczyło. Marsha, znaczy.
Ale chyba wolał jednak jakoś o nim nie myśleć, kiedy zajmował się myciem coraz niższych rejonów pleców Markusa. Po prostu jakoś... no nie.
- Nie raz i nie dwa ktoś mnie zaczepił. I to nie konkretnie tu. - Powód zawsze się znalazl. Nie taki ubiór, nie taka twarz, nie takie spojrzenie. Markus coś o tym powinie wiedzieć, bo w końcu sam kiedyś oberwał za to, że po prostu. Na samym początku szkoły. Więc nie trzeba było na konkretnego miejsca.

Markus

-To mu powiem- skinął głową i odwrócił ją, bo jednak znów czuł... To takie ciepło, gdy dłonie chłopaka były coraz niżej i niżej. -Jak coś to... Mogę już myć i ciebie. - zadrżał pod jego dotykiem, więc tym bardziej się zawstydził. -Ja wiem, ale wiesz, to... Chciałbym żebyś był bezpieczny i szczęśliwy i miał się jak najlepiej. - przyznał, a na całą resztę związaną z nimi, z ich związkiem to przyjdzie jeszcze czas, prawda?

- Okej, jeśli chcesz. - Skinął głową, bo jeśli coś dla Markusa to było zbyt dużo, albo jeśli wolał coś innego, a jemu samemu to pasowało, to nie widział powodu do mówienia nie. Dlatego przestał myć Markusa i sam się odwrócił.
- Jest mi tutaj dobrze - zapewnił. Czuł się ti bardziej jak w domu niż... cóż, w domu. - Bardzo dobrze. Kiedy tu jesteś. - Obejrzał się krótko przez ramię.

Markus

Cieszył się, że nie zdołał się jeszcze raz pobudzić, dlatego nie bał się stanąć przodem do pleców chłopaka.
Które były idealne, tak jak cały on.
Mimo wszystko zaczął od pocałowania jego karku, ale to było muśnięcie. Przesunął dłońmi po ramionach niemalże jakby je już masował i dopiero po tym "przywitaniu" zabrał się za mycie. -Mi też jest z tobą dobrze, tak... Naturalnie. Myślałem, że... Coś się zmieni negatywnie między nami- podzielił się z nim obawami - i cieszę się, że tak nie stało się. - starał się go dobrze namydlić, ale też być przy tym delikatnym.

Chciał powiedzieć, że tak w sumie to... no, nie bardzo mieli okazję sprawdzić, jak wiele tak naprawdę się między nimi zmieniło. W końcu to było coś, co może wyjść z czasem, prawda? Jak opuszczą tę swoją... bańkę, bo jednak takie prawdziwe życie było czymś innym niż to, co było dziś między nimi, ale...
Nie chciał tego mówić. Wolał zostać w tej swojej bańce i po prostu skupić się na tym, jak dłonie Markusa przesuwały się po jego plecach.
- Tak, ja też. - Oczywiście, że się cieszył, nawet jeśli pojawiały mu się jakieś czarne myśli.
Nie skupiał się na nich, po prostu odchylając głowę i przymykając oczy.

Markus

-Mam nadzieję, że zmieniłeś o nas zdanie, a słowa ojca puścisz mimo uszu. W innych rzeczach go nie słuchasz, to w tych też nie.- poprosił, przypominając też ich rozmowę sprzed pół roku.
Przesunął palcami wzdłuż kręgosłupa, bardziej w geście miziania niż mycia, ale na mycie jeszcze przyjdzie czas. Teraz mógł go masować, pieścić, a piana i tak robi swoje, prawda? -Nie słuchaj się nikogo innego, tylko nas, gdy będzie chodziło o nas, dobrze?- trochę zabrzmiał jak masło maślane, ale sunął dłońmi po bokach Iry i przez to mógł się do niego po chwili przytulić.

- Znasz mnie - rzucił to tak, jakby miało to być nonszalanckie no proszę cię, znasz mnie, bo chciał, żeby to w ten sposób Markus to odebrał, ale jednak jakoś... Chyba w głębi ducha czuł coś innego. Nie chciał jednak o tym mówić, bo po co psuć chwilę, prawda? To były tylko głupie myśli, które powinien w sobie zdusić. Tyle.
- Wiem, wiem. Jesteś moim mózgiem. Będę słuchać tylko ciebie. - Krótko zerknął na Markusa przez ramię, żeby posłać mu mały uśmiech.