Meet the Rutherford's

Jeszcze przez moment go całował i wreszcie ułożył się obok niego. -To co? Oglądamy coś?- Zapytał, bo przecież może coś lecieć w tle, a oni mogą rozmawiać, czy też się przytulać. Nic złego się nie dzieje. -Ale obiecaj mi proszę, że przed snem weźmiemy kąpiel z hydromasażem.- To chyba było to, co widział w tej ogromnej wannie. Szkoda byłoby z tego nie skorzystać.

- Tak, chyba tak. - Podparl sie łokciach, bo jednak powinien się jakoś ruszyć. Nawet jeśli nie do końca mial na to ochotę. Na ruszenie się.
Nie wiedział, co może lecieć w telewizji, ale czy to, jaka bzdurę puszczą w tle, miało w sumie znaczenie?
- Nie smialbym ci tego odmówić. - Nawet jakby był zwiędłym kartoflem, to wstałby i poszedł to zrobić.

-To chyba w tych hotelach jest najprzyjemniejsze?- Nie dość, że człowiek może się umyć, zmyć z siebie jakieś stresy, zmartwienia, gonitwy, to jeszcze zostanie wymasowany. Nic, tylko korzystać. -Och, dziękuję. Dlatego ja teraz nie śmiem ci odmówić leżenia i nic nierobienia.- Mieli idealny związek, cudne kompromisy, w których każdy był wygrany.

- Wiesz, wygoda robi swoje. - To zdecydowanie oznaczało więcej niż jeden plus. - Ale hotel to hotel. - A on był na tyle dziwnym domatorem, ze tęsknił za domem i jego brakiem wygod nawet siedząc w wannie z hydromasażem.
A przynajmniej ostatnimi czasy, przez ostatnie dni tak brakowało mu domu.
- Przeżyłbym gdybyś odmówił mi nic nierobienie. - Nawet jeśli bardzo bylby tego chciał. - Ja po prostu... Nie wiem, jakoś... siadłem. - Choc bateria nie miała kiedy mu się wyczerpać.

-Można do niej przywyknąć i się rozleniwić?- Zapytał, bo właściwie... Sam dość wygodnie żył, w sensie korzystał z tego co miał, nie szalał, ale... Potrafił też docenić hydromasaż w wannie. -Wiesz, nie dziwię się? Trasa mogła was wymęczyć, może myślisz, że robisz to co lubisz, co kochasz, że fani dają energię, ale i tak... Ciało swoje, głowa swoje?- Starał się go zrozumieć, ale zabrzmiał pytająco, bo jednak w głowie Iry nie siedział.

-Moja głowa ma ostatnio dosc wszystkiego. - Sięgnął dłońmi do twarzy, zeby nia nimi przetrzeć. Wiedział, że nie powinien psuć Markusowi nastroju, bo ten mial jednak dobry humor.
- Ale nie ma co się przejmować. Dobry hydromasaż wszystko poprawi. - Starał się wejść na nieco bardziej optymistyczne nuty. Próbował, ciężko powiedzieć z jakim efektem.

-Co się dzieje?- Spojrzał na niego marszcząc brwi. -Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć? Coś nie tak jest?- Uniósł się do siadu, bo chyba wolał tak poprowadzić poważniejszą - a przynajmniej tak czuł - rozmowę. -Potrzebujesz pomocy? To nic złego.- Nie chciał, by Ira wciąż proszenie o pomoc kojarzył źle, a jeżeli jej potrzebował, to żeby po nią sięgał.

- Nie, to po prostu... - Pokręcił głową, ale sam nie wiedzial, co dokładnie chce powiedzieć. Naprawdę nie chciał psuć Markusowi ani nastroju, ani dnia. Ani niczego. - Po prostu nie miałem czasu, żeby psychicznie odpocząć.. - To była akurat szczera prawda. - Wszystko się nagromadziło i mam chyba... trochę dosc. Ale mamy wolne dwa dni, więc będzie lepiej. - Co prawda jeden wlasnie leciał, ale to nic.

-No pewnie, że będzie lepiej. Odpoczniemy, nie musimy zwiedzać miasta, możemy zrobić to innym razem.- Uśmiechnął się do Iry i położył się twarzą do niego. -Może mają tu basen i możemy spróbować popływać, czy nie lubisz takiego odpoczynku?- Nie powie mu przecież, by zaczął biegać, czy robić brzuszki na pusty żołądek.

- Mają basen. Pewnie nawet dwa - rzucił, bo ta, jakoś tak czuł, że skromnie to by pewnie nie bylo.- Możemy później skończyć na basen. - Najchętniej nie odmawiałby Markusowi niczego, więc tym bardziej nie zamierzał odmawiać basenu. Może to faktycznie jakoś pomoże. A jeśli nie to pewnie nie zaszkodzi.

-No tak, ale... Nie wiem, ty możesz z takich rzeczy korzystać? Wiesz, co innego stolik w restauracji, a co innego basen?- Nie wstydził się bycia z Irą, ale wiedział, że... Na ich wspólne życie w blasku fleszy, to jeszcze przyjdzie czas... Choć wolałby, by te flesze były przy odbieraniu nagród, a nie przy kupowaniu kawy... -Więc... Kąpiel z hydromasażem też będzie dobra.- Najważniejsze to odpocząć.

- Nikt nie powiedział mi, że nie moge? - Może właśnie tym kierowano się przy wyborze hotelu? W końcu nie mogl wejść tutaj byle kto z ulicy, a wśród gości pewnie sporo bylo takich, których powinien znać. Ale nie znał, bo mial to gdzieś. - Jak chcesz robić zberezne rzeczy na tym basenie to powiedz, spróbujemy zarezerwować... - spróbował zażartowac. Liczył, że jakoś mu to wyszlo.
- Mozemy zrobić to i to. - Może nie mogli robic wszystkiego na mieście, ale tutaj to mlze jednak trochę co innego?

Zaśmiał się, ale też i lekko zarumienił. -Wiesz, to... Nie miałem nic takiego na myśli, po prostu... Wiesz, nie chcę psuć ci nerwów i twoim managerom, gdyby znów nasze zdjęcia wyszły na światło dzienne?- Przyznał się do tego, co mu po głowie chodziło. -Więc może najpierw się dowiedz, co można robić i to wybierzemy?- I tak czasu nie było wiele, więc nie mają co szaleć.

- Bądź spokojny, zapoznawano mnie z tym, czego nie powinienem albo czego nie mogę robić. - Przebył niejedna taką rozmowę i doszedł do wniosku, że jak czegoś nie zakazano mu robic albo nie wymieniono na liscie, to nie było to zabronione. Wiec można to robic. - Wierz mi, trochę to trwało, wiec zapamiętałem.

-Nie chciałem narobić ci problemów i dalej nie chcę.- sięgnął dłonią do jego ręki i zaczął po prostu wodzić palcami po skórze. -Na całe szczęście jestem tutaj, więc... Nie ma tak źle.- szukał pozytywów no i wiedział, że musi się zachowywać, że dla bezpieczeństwa mimo wszystko jakiś dystans musi mieć. Jednak byli teraz tu we dwóch, więc mógł go głaskać.

Zostali z Markusem w pokoju przez jakiś czas. Po prostu zostali w łóżku, oglądając jakieś bzdury, a potem poszli na basen. Zamierzali w końcu pływać, a nie roić coś... złego, więc nie było żadnej przeszkody, żeby się tam wybrać. Faktycznie nieco to pomogło, bo może oczyszczanie myśli przez pływanie nie było takim złym pomysłem.
Po basenie poszli na mały spacer, nieszczególnie daleko oddalając się od hotelu. Było ciepło, ale nie gorąco, więc nawet miło było wyjść z czterech ścian. Ubrał się tak niepodobnie do siebie, jak tylko dał radę, bo chociaż wiedział, że Markus tego nie lubi, to było to chyba teraz dość dobrą opcją. Niemal cały dzień nie widział żadnego z chłopaków, ale było mu z tym szczególnie źle. Każdy z nich czasem potrzebował odpoczynku od pozostałych.
Zwłaszcza, że w tym odpoczynku mógł pójść na spacer z Markusem, zabrać go na lody czy cokolwiek podobnego.

Podobało mu się to, jak spędza czas z Irą. Miał nadzieję, że chłopak faktycznie odpoczywa i czuję się lepiej. Na spacerze zachowywał się luźno, ale pamiętał o trzymaniu dystansu, jednak to nie było przeszkodą do znanego im obijania ramienia o ramię. 
-Te lody są boskie. - miał o smaku pistacji, a zachwyt nad nimi nie był udawany.

- Pewnie lepsze niż w tych wszystkich modnych miejscówkach zakorkowanych przez kolejki na milę. - A takich lokali w tym mieście był ogrom. Nie rozumiał sławy większości z nich, ani tego, że ludzie kupowali nawet durne mapy, żeby chodzić śladami lokali i domów gwiazd. Ale może wynikało to z tego, że jakoś większość gwiazd, które poznał nie była warta krzty uwagi. Jako osoby. Mogli mieć niezły dorobek artystyczny, ale być ludźmi do dupy.
- Może jutro wybierzemy się na plażę...? - Przynajmniej powinni tam zajść, korzystając z dnia wolnego.

-Pewnie masz rację, niektóre miejsca są po prostu zbyt popularne i nie wiąże się to z jakością. - można było wręcz powiedzieć, że w niektórych miejscach jakość spadała proporcjonalnie do wzrostu zainteresowania. -Możemy się wybrać, ale nie będzie to wiesz... Tam nie ma jak się ukryć?- zauważył. Plaża miała swoje minusy.

- A czy ktokolwiek zwraca na mnie uwagę? - parsknął, no bo jednak nie widział śledzących go tłumów. - Gdyby nie nasz drogi kolega Kevin, to nie byłoby najmniejszego problemu. - Ale Kevin znał ich i... cóż, nie lubił ich prywatne, więc to była zupełnie inna sytuacja niż gdyby zdjęcia zrobił ktoś zupełnie obcy. - Nie będziemy robić ekranizacji sex on the beach, tylko pójdziemy na plażę, więc nawet jeśli, to co? Co ktoś zrobi ze zdjęciem, na którym siedzisz obok mnie na piasku? - To raczej nie zrujnowałoby Markusowi kariery naukowej. Bo o to bardziej się obawiał.

-Teraz nie, ale na plaży chyba nie planujesz siedzieć w pełni ubrany?- zagadnął, bo jednak co innego zmylić kogoś strojem, a co innego - nie móc się czymś zasłonić. -[b]Ja nie zrobię z tego problemu, ale fani? Manager? Ale... Możemy iść, zgadzam się. [/N]- nie chciał odmawiać Irze i nie chciał żyć w przeświadczeniu, że przez niego Ira może nie spełniać dłużej swoich marzeń.

- Tak szczerze... przyglądałeś się ludziom tak bardzo, żeby wyłapać, czy ktoś, kogo mijamy... w ogóle z czymkolwiek ci się kojarzy? Bo ja nie. - Wzruszył ramionami, bo taka prawda. Jakby szedł gdzieś, gdzie wiedziałby, że spotka kogoś konkretnego, to by go może wypatrywał, ale tak? Wątpił, że ktoś pozna go na plaży, a nawet jeśli ktoś skojarzy jego twarz, to pewnie uzna, że jest podobny...
Jak... ci dziwni ludzie z Houston. Tak to sobie tłumaczył.
- Nie jestem ubezwłasnowolniony, żebym nie mógł iść na plażę. - Gdyby to miało sprowadzać się do czegoś takiego, to rzuciłby to w cholerę. Wolałby znaleźć normalną pracę, zdać szkołę, pójść na studia i zająć się dziennikarstwem czy innym gównem, żyjąc z Markusem w spokoju. Zawsze mógł to zrobić, dlatego jakoś... sam nie wiedział, nie podchodził do niego tak, jakby to była sprawa życia i śmierci. Bardziej martwił się o to, że coś mogłoby zaszkodzić Markusowi niż jemu samemu.

-Idę obok najprzystojniejszego chłopaka na Ziemi, w całym wszechświecie... Oczywiście, że nie widzę nikogo innego. - znów trafił go ramieniem. Ira go uspokoił, użył dobrego argumentu, więc nie zamierzał się kłócić, czy wadzić. -Więc możemy sobie jutro zrobić piknik na plaży, tylko przyda się parasol, tutaj słońce jest mocniejsze. - a jego blada skóra nie lubiła się aż tak ze Słońcem.

- Tandeciarz - skwitował Markusa, kręcąc na niego głową, zanim lekko trącił go łokciem w bok. Mimo wszystko lubił, kiedy Markus go komplementował. Ludzie to robili, czytał w końcu różne rzeczy w internecie, ale jednak to zdanie Markusa go interesowało. Dlatego zawsze lubił tego słuchać. Jego ego od tego pęczniało.
Zrobili sobie jeszcze krótki spacer, zanim skierowali się w drogę powrotną do hotelu. Powoli zbliżał się wieczór, więc mogli wrócić do pokoju w sam raz na to, żeby móc skorzystać z tej dużej wanny, która na nich czekała. Hydromasaż, funkcja podgrzewania wody, podświetlenie... No czego jeszcze chcieć? Chyba tylko tego, żeby drinki serwowała...

-Wiem, że odnośnie wyposażenia naszego przyszłego domu jest nieco kwestii spornych, choć one bardziej tyczą gustu.- Uśmiechnął się do Iry, bo przecież nie brał sobie jego słów do serca na poważnie. -To chyba taka wanna i nam się przyda?- Zapytał, bo nie pogardziłby takową w domu. -Chyba staje się jej fanem, a jak jeszcze będziesz w niej nagi, to już zupełnie przepadnę.- Zarmuczał.