Meet the Rutherford's

-Ale, to co mam powiedzieć...?- Nieco się jednak zawstydził. -Czy jesteś gotów wejść we mnie? A byś uznał, że chodzi o język i się będziesz brzydzić?- A tak, było wszystko doprecyzowane. -Czy mnie ukochasz?- Zapytał, już nieco łagodniej, ale też i niemalże szeptem. Zadrżał, bo jednak... To zawsze było doznaniowe, niezależnie ile razy to ze sobą zrobili.

- Jakbym tak uznał, to bym ci przynajmniej pokazał, że posmak nikotyny wcale nie jest taki zły - zażartował, bo to było tylko żartem. Nigdy nie wypominał i nie zamierzał wypominać Markusowi tego, że były w łóżku rzeczy, których ten nie chciał robić. Przecież takie było jego prawo. - A teraz cię nie ukochuję...? - spytał, nieco się z nim drażniąc, kiedy odsunął twarz od jego pleców.
- To chodź tutaj i pomóż się ukochać. - Przyciągnął go bliżej siebie, jeszcze bliżej, trzymając go za biodra.

-Nie chciałeś owoców...- Dodał znów nieco zawstydzony, ale przez to, że został przyłapany na gorącym uczynku. -Ukochujesz, zawsze czuję twoją miłość.- uśmiechnął się, gdy zaczął odwracać się w jego stronę. Mógłby sobie usiąść na nim plecami do niego, ale może być też twarzą w twarz. -No cześć.- odezwał się wsuwając na jego kolana.

- Och, co za wymówki, same wymówki... - zanucił i na końcu niemal zacmokał z dezaprobatą, ale jakoś nieszczególnie rozmyślał o owocach i ich posmaku, zamiast tego skupiając się na dotykaniu boków Markusa, przesuwaniu dłońmi na jego plecy, a potem na pośladki, na uda... Dotykał, wizualizował sobie, bo co poradzi na to, że potrzebował chwili, żeby zaskoczyć po raz czwarty? Mógł być w najlepszym wieku, mógł być młody, sprawny i w ogóle, ale jak człowiek faszerował się czymś przez lata, to czasem były różne efekty. Nie miał problemów z potencją (chwalił za to Pana, o ile ten był), ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie był takim ogierem, jakim mógłby być, gdyby nie pakował w siebie żadnego świństwa. Ale dawał radę. Potrzebował po prostu chwili, żeby znów wskoczyć na konia... Choć to będzie raczej rola Markusa...

-To nie wymówki...- Będąc przodem do niego mógł sięgnąć dłonią między ich ciała, by zacząć od głaskania ich penisów. -Ale propozycja... Zjesz witaminy, a ja cię wyssę do ostatniej kropli?- Zagadnął, bo to takie... Syte i całe jednocześnie? To nie tak, że nie lubił robić loda, po prostu... Lubił pewne smaki? Miał nadzieję, że ta propozycja spodoba się Irze, na tyle by zacząć go pobudzać odpowiednio.

- W najbliższym czasie nie będzie już chyba z czego... - rzucil z rozbawieniem, bo chociaz wizja była kusząca, to jednak nie był pewien, czy zostało jeszcze dużo do wysysania...
Ale jednak jeszcze wystarczająco dużo, zeby móc dać Markusowi to, czego ten chcial. Dlatego kiedy Markus mial zajęte dłonie, on również znalazł zajęcie dla własnych i sięgnął dłonią między pośladki Markusa, żeby wsunąć w niego dwa palce.

Skinął głową, bo już więcej nie miał nic do powiedzenia. Ale to nie było nic w złym, czy negatywnym sensie! Po prostu palce Iry wystarczająco zaczęły go rozpraszać, a dodatkowo... Nie wymagał nigdy konkretnej ilości razów, tak jak mówił, mogliby się przytulać. 
Chwycił się jego ramiona wolna dłonią i spróbował samemu nabijać się na jego palce. Ira może odpocząć.

Poświęcił chwilę na posuwanie Markusa palcami, zeby upewnić się, że wszystko będzie dla niego komfortowe, a potem, kiedy je wysunął, zacisnął je na jego biodrze. Miał na nich ślad lubrykantu i spermy, ale to był brud, który przyjmował z radością...
Trzymal Markusa za biodra, zmuszając go do podniesienia się. Markus musial ruszyć ten swoj słodki, chciwy tyłeczek, jeśli chciał dostać więcej.

Doskonale zrozumiał o co Irze chodzi, dlatego jedynie sięgnął pod poduszkę po tubkę z lubrykantem i lekko chlapnął nim na jego penisa. Może i był rozciągnięty, może Ira miał lepkie palce, gdy go posuwał nimi, ale... Przezorny zabezpieczony, prawda? 
Wsunął się na jego penisa i zamierzał przejąć tak kontrolę. Ira może siedzieć, może też się położyć, ale Markus zamierzał być aktywnym w każdym znaczeniu tej pozycji.

Przez chwilę po prostu wykorzystywal dłonie do tego, żeby docisnąć do siebie Markusa. Wiedział,że wszedł przez to gleboko, zwłaszcza,a w pozycji takiej, jak ta, ale wierzyl, ze chociaz to mogło być duzo, to nie będzie zbyt dużo. Markus mial tak zdolny tylek, że poradzi sobie ze wszystkim.
Jedna dlon wciaz trzymal na biodrze Markusa, a druga wyciągnął w tyl, zeby w teb sposob zyskać nieco podparcia.

Uśmiechnął się do męża, może z początku bardziej się mościł na jego kolanach i z jego penisem w tyłku, jednak już po chwili... Nie zamierzał się krygować. Wiedział, że to pewnie ostatni raz tego dnia, ale nie zamierzał narzekać! Po prostu sprawi, że będzie niezapomniany. 
Wiedział jak oboje lubią to robić, jak bawić się z tempem i głębokością. Był w końcu naukowcem i całą swą wiedzę wykorzystywał.

Jednocześnie lubil byc aktywem i lubil, kiedy Markus byl bardzo aktywny. Aż chciałoby się powiedzieć, że Markus zasługiwał na Nobla w dziedzinie ujeżdżania kutasa, ale nie byl pewien, czy ten doceniłby taki komplement.
Dlatego niczego nie mówił, a jedynie lekko przygryzł dolna wargę, spoglądając Markusowi prosto w oczy. I nie zamierzał przerywać tego kontaktu nawet na chwilę. Zawsze lubil patrzec Markusowi prosto w oczy podczas seksu twarzą w twarz.

Pochylił się i pocałował Irę. Przerwał tym kontakt wzrokowy, bo jednak miał w zwyczaju całować się z zamkniętymi oczyma. Jednak to nie przeszkadzało mu w poruszaniu się na jego kutasie. 
Mógł opaść i wziąć go całego w sobie, by pokręcić kółka, pokołysać się przód w tył, by już za chwilę znów zacząć się unosić i ujeżdżać. Pomijał jeszcze ten ulubiony kąt, ale na to był jeszcze czas.

Przesunal dlon na pośladki Markusa, trzymajac go w ten sposób blisko, zaciskając palce za każdym razem, kiedy ten opadł, kiedy się na nim zaciskal. Odpowiadał na pocałunki, a kiedy te były na moment przerwane, opierał czoło o czoło Markusa, patrzyl na niego spod rzęs, cały czas dążąc do utrzymywania takiego lub innego kontaktu.
Oczywiście poza tym dosc oczywistym, który wynikal z seksu samego w sobie. Wiedział, że moglby dotknąć Markusa, zacząć mu obciągac.. ale po co się spieszyć?

W pewnym momencie złapał się dłońmi za uda Iry, by móc w ten sposób się nieco wygiąć i pod innym kątem brać go w siebie. Miał nadzieję, że ten też odczuwa z tego przyjemność i podoba mu się to, jak jest wygięty i mimo braku pewnych części też jest atrakcyjny. Nie miał w końcu nic, co by mu falowało, ale penis nadrabiał piersi, prawda?

Odchylil się nieco bardziej, jakby dzięki temu mial jakoś dać Markusowi więcej swobody w ruchach. A moze po prostu sobie chcial dac nieco więcej swobody w patrzeniu na Markusa. Zawsze lubil na niego patrzec w łóżku. I w innych miejscach też. To, gdzie akurat byli, nie miało szczególnie większego znaczenia, liczyło się jedynie to, że mogl przyglądać się Markusowi. Nie byl creepem, nie robił tego nazbyt natarczywie czy zawstydzająco, po prostu lubil patrzec na Markusa. To, jak zachowywało się jego cialo, jak reagowała twarz, jakie mial spojrzenie...
Lubil patrzec na cały ten komplet.
Dlatego teraz też uważnie patrzyl, kiedy sięgnął dłonią do jego erekcji, zeby zacząć zacząć obciagac mu do rytmu jego własnych ruchów.

Czuł spojrzenie Iry na sobie, które tylko sprawiło, że starał się im dać coraz to większą i lepszą przyjemność. Oczy mu ciemniały przy tym, rumieniec sięgał coraz niżej...
A kiedy Ira zaczął mu obciągać, to nie miał zamiaru być cicho. Nie musiał, nikt prócz jego męża go nie usłyszy, a nie były to udawane jęki, były one szczere, dlatego nie chciał ich tłumić. Chciał dać Irze wszystko i jeszcze więcej.

Lubił, kiedy Markus był głośny. Z nich dwóch to Ira był zdecydowanie tym bardziej... wokalnym, kiedy chodziło o bycie pieprzonym, bo po prostu fizycznie nie potrafił się zamknąć. Markus byl w tym jednak nieco bardziej... stonowany, dlatego jego jęki zawsze wydawały mu się być bardziej... pociągające. W końcu im coś jest mniej powszechne, tym bardziej się tego pragnie, prawda? Przynajmniej on tak miał. Więc z radością korzystał, starając się nie tylko jakoś wspomóc Markusa ruchami bioder, ale też odpowiednimi ruchami nadgarstka, używając go dokładnie tak, jak wiedział, że Markus lubi. Wiedział, jak go użyć, jak podrażnić żyłki, jak dotykać główkę... Czasem miał wrażenie, że w tej dziedzinie potrafił lepiej zająć się Markusem niż sobą samym.

Wiedział, że Ira zna jego ciało jak przysłowiową własną kieszeń. Nie przeszkadzało mu to, to było wręcz... Nie znał chyba głębszego rodzaju bliskości, że możesz się śmiało komuś oddać, a krzywda się nie stanie. Oczywiście musiało to nieco potrwać, ale było to wszystko warte o wiele więcej.
Nie wiedział, czy dojdzie z wytryskiem, czy bez, bo miał wrażenie, że zbliża się już do tej granicy. Jednak miał nadzieję, że Ira to zrozumie i wybaczy.

Seks był fajny, zdecydowanie był, ale jak czasem było go nieco w nadmiarze, to człowiek miał mniej czasu, żeby się nim cieszyć. Miał wrażenie, że wciąż wszystko było jakieś... bardziej wrażliwe, co jednocześnie dawało jakoś... głębsze doznania, ale jednak jednocześnie sprawiało, że trudniej było trzymać się w garści dłużej niż trzeba. Choć tak naprawdę to dobrze wiedział, że nawet jakby raz zabłysnął jak jakiś pięciosekundowiec, to Markus by mu tego nie wypominał. Na całe szczęście tak źle to z nim jednak nie było i dzielnie służył Markusowi (a raczej temu jego uroczemu tyłkowi, co też było zdecydowanie miłe...), jeszcze bardziej starając się delikatnie przymuszać go do nieco... intensywniejszego doznania, co nie było takie znowu trudne w ich obecnej sytuacji. I stanie.

-Zaraz...- Markus czuł, że orgazm się zbliża. Czuł jak sam drży, jak wszystko kumuluje mu się w podbrzuszu, jak dotyk Iry sprawia, że jest wrażliwszy. Powoli też nie umiał się już skupić na równym tempie, czy na tak samo głębokich ruchach. Stąd wiedział, że jest bliżej niż dalej i... Nie zamierzał już dłużej czekać, a zanurzyć się w tej bezkresnej przyjemności.

Wyprostował się i na chwilę puścił Markusa tylko po to, żeby móc ciasno objąć go ramionami. Naprawdę ciasno, niemalże dociskając go do siebie. Po prostu go trzymał, blisko, jak najbliżej, jakby już nie chciał go wypuścić. Ciasno obejmował go lewym ramieniem, prawą dłoń wykorzystując do tego, żeby sięgnąć do włosów Markusa, przeczesać je palcami, kiedy zapewniał, że jest takim grzecznym, zdolnym chłopcem... W tej chwili nie czuł się nawet dziwnie, kiedy to robił, jakby przez zapamiętanie tego, że Markus też tak mówił, miał mu sprawić większą przyjemność.
Ale jak już o przyjemności mowa, to nie brakowało mu wiele. Potrzebował jeszcze chwili, jeszcze tylko chwili, aż wreszcie dołączył do Markusa, wciskajac twarz w zgięcie jego szyi i ramienia.

Kiedy usłyszał, że jest dobrym chłopcem... To sam nie wiedział, co się kliknęło. Wtulił się wtedy w Irę, kiwając twierdząco głową i... Po prostu doszedł. To było szalone, ale może był już i tak daleko, że nie zależnie, co mąż, by powiedział, to i tak by w tym samym momencie doszedł. 
Może po prostu chodziło o głos Iry. 
-To było, och...- Nie umiał powiedzieć tego normalnie, bo głos mu drżał, ale to był efekt przyjemności w za dużej ilości.

Ira czasami... mówił różne rzeczy. Czasem pod wpływem emocji, czasem mówił i nie myślał o niczym, a czasem po prostu chciał sprawdzić, jaki efekt wywoła jego gadanie. A czasem po prostu chciał sprawdzić, czy jeszcze potrafi mówić brudno...
- Jesteś takim dobrym chłopcem, kiedy o to chodzi, prawda? - Zamruczał w jego szyję, zanim lekko ją pocałował, nadal trzymając Markusa jak najbliżej siebie. - Uwielbiasz, kiedy twój słodki tyłek jest taki pełny... Tak, wiem, że tak... - Przesunął dłoń z jego pleców na pośladki, żeby zacisnąć palce na swojej wyliczance. - Powiesz mi, jak bardzo to lubisz, hm...? - zamruczał, rysując paznokciem kreskę, jakby w ten sposób chciał dodać czwartą. - Czy mam powiedzieć to za ciebie? - Znów lekko pocałował jego szyję.

-Ale... To ty jesteś grzecznym chłopcem.- Powiedział nieco zawstydzony, bo faktycznie to były jego słowa skierowane wcześniej do Iry, których jakoś nie przemyślał, gdy je powiedział.
-Ale tylko, gdy jest pełny ciebie, to lubi najbardziej.-cieszył się, że Ira ma twarz w jego szyi, bo nie widział, jak spłonił się na twarzy. Za to mógł usłyszeć jak serce fiknęło mu koziołka.